W pierwszych minutach meczu obydwie drużyny skupiły się na szybkim zdobyciu bramki. Gospodarze atakowali głównie z środkowych sektorów boiska, natomiast goście przeprowadzali akcje skrzydłami. Formacje obronne spisywały się dobrze, więc bramkarze zbyt wiele pracy nie mieli.
Minutę przed końcem pierwszego kwadransu gry sędzia podyktował rzut wolny na wysokości pola karnego dla Sokoła. Do piłki podszedł Krzysztof Marchewka, a jego strzał złapał prawidłowo ustawiony w bramce Marcin Kaliszan.
Chwilę później było już 1: 0 dla pniewskiej drużyny. W bocznym sektorze boiska piłka po strzale Jakuba Bialika odbiła się od jednego z przyjezdnych, a następnie kozłowała w polu karnym, co przy zawahaniu bramkarza spowodowało, że został on przelobowany. Dwie minuty później miejscowi mogli podwyższyć prowadzenie. Nieco zasłonięty Marcin Kaliszan, po strzale jednego z piłkarzy gospodarzy w przeciwległy róg bramki, zdołał wzbić się w powietrze i odbić piłkę lewą ręką po za linię końcową boiska.
Przez kilkanaście następnych minut żadna z drużyn nie stworzyła sobie dogodnej sytuacji do zdobycia bramki. Kończyło się głównie na akcjach mogących wprowadzić nerwowość (lub chwilowy niepokój) w szeregach defensywnych zespołów.
W 33 minucie Dmytro Koshakow celowo posłał piłkę obok bramkarza, chcąc ją umieścić w siatce bramki, lecz pod koniec zmieniła ona tor toczenia się i zdołał ją przejąć zawodnik gości. Kolejne sytuacje pod bramką rywali ponownie inicjował Koshakow. W 41 minucie przerzucił piłkę na drugą stronę pola karnego. Dotarła ona do Mikołaja Stępienia, lecz ten źle ją przyjął, przez co zdołał tylko odbić ją od rywala. Natomiast w 43 minucie pochodzący z Ukrainy napastnik Sokoła prostopadłym podaniem obsłużył Kamila Laszczkowskiego, który znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem Mosiny. Pomocnik Sokoła nie wykorzystał tej sytuacji trafiając w Marcina Kaliszana.
Postawa pniewskiej drużyny napawała optymizmem przed drugą częścią meczu.
Ponad kwadrans drugiej połowy toczył się jednak pod dyktando gości. Stwarzali sobie oni sytuacje głównie ze stałych fragmentów gry. Tak też było w 63 minucie, kiedy to wykonywali rzut wolny tuż przed polem karnym Sokoła. Dzięki niemu wytworzyło się tzw. zamieszanie w polu karnym, gdzie przyjezdni kilkukrotnie próbowali pokonać Piotra Lehrke, lecz za którymś razem piłkę zdołał przejąć obrońca Sokoła. Kilkadziesiąt sekund później strzał Koshakowa odbił do boku Marcin Kaliszan. Upłynęły następne sekundy, kiedy to Stępień zdołał zagrać piłkę głową za próbującego piąstkować bramkarza Mosiny. Ta trafiła do Bialika, lecz rywale zablokowali jego strzał w polu karnym.
W 73 minucie Koshakow minął bramkarza i skierował piłkę w stronę pustej bramki, lecz w ostatniej chwili wślizgiem na rzut różny wybił ją piłkarz gości. Po nieudanym rzucie rożnym w wykonaniu gospodarzy, to rywale przeprowadzili kontrę i wywalczyli również rzut rożny. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Mateusz Bosacki umieścił piłkę głową z bliskiej odległości w bramce, doprowadzając do remisu.
Szansę na zmianę rezultatu miał minutę później Maciej Cieślak. W pełnym biegu zdecydował się na strzał po przekątnej, a bramkarz odbił piłkę na rzut rożny. Natomiast trzy minuty przed końcem spotkania nie została wykorzystana przez Sokół kolejna okazja. Dwóch piłkarzy miejscowej drużyny po dośrodkowaniu wychodziło na dogodną pozycję w polu karnym, lecz piłka znalazła się tylko na siatce bramki.
Niewątpliwie był to najlepszy mecz pniewskiej drużyny w ostatnich tygodniach i można tylko żałować, że nie udało się odnieść zwycięstwa.