Był hymn, była mgła, był remis...i wielkie emocje

Był hymn, była mgła, był remis...i  wielkie emocje

11 listopada, w narodowe Święto Niepodległości zaplanowano 15 serię rozgrywek w V lidze. Łokietek na własnym stadionie podejmował Sadownika Waganiec. 
Na boisku przy Traugutta zmierzyły się dwie najlepsze ekipy V ligi. 
Zmagania piłkarzy oglądało na Stadionie Miejskim ok 350 widzów wśród których był obecny Pan Eugeniusz Nowak - wiceprezes PZPN.
Przed komputerami zgromadziło się min. 100 osób (było Was tylu, że w 60 minucie padł Nam serwer i nie mogliśmy prowadzić relacji LIVE)

Składy, strzelcy bramek, kary dostępne pod linkiem http://lokietekgks.futbolowo.pl/game/140058


Wiadomym było powszechnie, iż zespół z Wagańca tanio skóry nie sprzeda, czego świadkami byli wszyscy obecni na meczu. Sam początek to oczywiście piękna oprawa ubogacona barwnością rac, odegranym hymnem narodowym w wykonaniu brzeskiej orkiestry oraz prezentacją flagi narodowej.

Czas jednak na pierwszy gwizdek. Zespół Łokietka rozpoczął odważnie pełen wiary we własne umiejętności, wspierany dopingiem wiernych fanów.  Niestety chaotyczna gra i presja ciążąca na piłkarzach sprawiły, że nasi piłkarze nie zdołali szybko skarcić przeciwnika, tak jak byśmy sobie tego wszyscy życzyli.
Z minuty na minutę to Sadownik sprawiał wrażenie bardziej pewnej siebie drużyny, czego dowodem była pierwsza w spotkaniu bramka, która padła w 22 minucie, a jej strzelcem Langowski.
To jednak nie podłamało zawodników słynnego „ Łokcia” , którzy od razu ruszyli do odrabiania strat. Akcje lepsze, przeplatane gorszymi przyniosły efekt w 40 min., gdy po zagraniu z głębi pola piłkę przejął Billy Abbott i pięknym zagraniem przelobował bramkarza gości. 
Takim tez wynikiem zakończyła się pierwsza połowa spotkania.

Druga rozpoczęła się zmianą w teamie Łokietka. Faulowany w pierwszej połowie Bagiński, czego efektem był rozcięty łuk brwiowy został zastąpiony przez Przemysława Łykowskiego.
Spotkanie zaczynało nabierać nieco jednostronnej barwy.  Goście pod presja GKS-u nie radzili sobie coraz bardziej. Spora ilość fauli okraszona kartkami po obu stronach sprawiła, że spotkanie było z minuty na minutę bardziej zacięte. Wiemy jednak nie od dziś, że Łokietek to zespół z charakterem i doskonale gra w drugiej połowie. Efektem czego była bramka zdobyta w 63 min spotkania, przez Huberta Szymczaka – brawo Buster !!! Teraz nic nas nie powstrzyma ” - pomyślał każdy kibic „ Łokcia ” ,jednak do rozegrania pozostało jeszcze 27 minut.
Goście nie podłamali się i ruszyli do odrabiania strat. Niestety krótko po zdobytej bramce faulowany Mariusz Kowalski nie wytrzymał presji i niczym jak słynny Zinedine Zidane potraktował swojego oprawcę - Marco Mterazii’ego.
Osłabieni gospodarze dzielnie bronili się kontrując akcje Sadownika. Jednak osłabienie plus zmęczenie fizyczne sprawiło, iż po podaniu pomocnika gości w pole karne, celnym strzałem popisał się Dróbkowski.
Tak blisko, a za razem tak daleko od sukcesu … Gospodarze kontrowali i po faulu na Szymczaku czerwona kartkę za swoje zagranie ujrzał zawodni Sadownika.
Do końca spotkania wynik się nie zmienił i mecz zakończył się wynikiem 2:2.

Łokietek - Sadownik 2:2. W sobotę mecz z Notecią Gębice, serdecznie zapraszamy na spotkanie które odbędzie się na stadionie miejskim w Brześciu Kujawskim przy ulicy Traugutta.

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości